- Jaki podręcznik? Nie wiem! - uzyskałam odpowiedź po kilku dobrych minutach, ale nie dziwiłam jej się, dziewczyna ma teraz okienko więc bez skrupułów odpręża się w wannie, a ja zawracam jej dupę swoimi problemikami.
Westchnęłam z bezsilności i nie marnując więcej czasu, chwyciłam torbę, zamknęłam drzwi i szybkim krokiem ruszyłam w stronę przystanku.
Usiadłam na zimnej ławce i tępo wpatrywałam się w ruch uliczny, auta przemieszczały się szybko w dwóch różnych kierunkach. Jeszcze kilka dni temu też takim jechałaś, z Louisem.
- Jesteś pieprzoną masochistką, Cassie. - wyszeptałam sama do siebie, nie zwracając uwagi na kilku ludzi stojących obok.
Po dziesięciu minutach podjechał wybrany autobus, wsiadłam i zajęłam miejsce gdzieś z tyłu, siedzenie obok mnie było puste i nikomu nie śpieszyło się by to zmienić - to nawet lepiej.
Droga przeminęła pomyślnie, wysiadając jeszcze raz obejrzałam się za siebie jakby mając nadzieję, że wysiądzie z niego on.
- Hej Cassie, masz może notatki sprzed tygodnia? - delikatny jak piórko głosik wyrwał mnie z zamyślenia, moja klasowa znajoma Jessy.
- Niestety nie wzięłam tego zeszytu, przykro mi - wyrecytowałam niczym robot nie patrząc na jej twarz.
- Coś się stało? - dopiero teraz odważyłam się unieść głowę, od razu uderzył we mnie blask jej niebieskich tęczówek, rude loki swobodnie opadały na ramiona, była to dziewczyna zawsze uśmiechnięta, bardzo pogodna i wydawać by się mogło, że lubi wszystko i wszystkich.
- Nie, ale dziękuje, że pytasz - sztuczny uśmiech, to jest to.
Wyminęłam szybko jej osobę i truchtem dotarłam do głównego wejścia, stałam przez chwilę w bezruchu obserwując lustrzane odbicie w szklanych drzwiach. Mogłam zobaczyć wszystko co działo się za mną, Jessy pytającą kolejne osoby, uczniów podjeżdżających na parking i tak znajomo wyglądające czarne BMW. Moje serce nagle przestało bić, nie odważyłam się odwrócić lecz nadal wpatrywałam się w odbicie. Równe osiem oddechów później samochód odjechał, a wraz z nim moja nadzieja. To mógł być Louis.
Zajęcia zakończyły się o siedemnastej trzydzieści, na dworze było ciemno i zapewne zimno, a mnie czekała dość długa droga powrotna. Na samą myśl o tym przeszedł mnie dreszcz, ocknęłam się z transu i wybiegłam z klasy wraz z pozostałą grupą. Wszyscy byli zainteresowani swoim towarzystwem i nie zwracali na mnie uwagi, pośpiesznie wyszłam z budynku, a w moją twarz uderzył chłodny podmuch wiatru. Zacisnęłam zęby starając się nie okazać jak bardzo wzruszyła mnie ta pogoda.
Jest koniec listopada, zbliża się zima więc nie powinnam się dziwić. Właściwie to ta biała pora roku była moją ulubioną. Na dworze zawsze było pięknie, ludzie śpieszyli do domu gdzie więcej czasu niż zwykle spędzali z rodziną, w kominkach palił się ogień, a całość dopełniały Święta Bożego Narodzenia. Każdego roku wraz z rodzicami stroiliśmy gigantyczną choinkę przywiezioną przez ojca z lasu, a teraz? Mam malutkie drzewko z kilkoma bombkami i kakao z torebki. Bosko. Dość o świętach, pora wracać do domu gdzie jak co wieczór usiądę sama oglądając następny odcinek Doktora House'a.
Moje obcasy stukały o chodnik kiedy wolnym krokiem maszerowałam przez plac uczelni. To miejsce było naprawdę piękne - duża szkoła, dookoła park z idealnymi drzewami i okrężnymi alejkami, ławeczki i kafejka.
- Cassie!! - usłyszałam głos Abbie tuż za mną, a po chwili po moich plecach rozszedł się niewyobrażalny ból. Blondynka skoczyła mi na barana ignorując fakt na jak wysokich szpilkach jestem.
- Zwariowałaś? Mogłaś mnie połamać! - pierwszy raz od kilku dni szczerze się uśmiechnęłam, naprawdę szczerze. - Jedziemy razem?
- No pewnie, że tak. - zatrzymała się na chwilę i poprawiła wygnieciony płaszcz, stanęła obok mnie i łącząc nasze ręce w stawie łokciowym ruszyłyśmy dalej. - Musimy się zatrzymać w sklepie bo nasza lodówka wygląda jak anorektyczka.
Zatrzymała swój samochód przy małym, ulicznym sklepie i obie opuściłyśmy pojazd. Pośpiesznym krokiem wdarłyśmy się w budynku, a dzwonek zawieszony nad drzwiami poinformował o tym innych klientów, obejrzeli się lecz sekundę potem wrócili do swoich zakupów. Abbie zaopatrzyła się w koszyk i rozpoczęła swój obchód, niczym zbity pies ruszyłam za nią ze spuszczoną głową.
- Biorę wino, opijemy się jak to wszystkie zranione dziewczyny mają w zwyczaju! - przyjaciółka powiedziała zbyt głośno niż powinna.
Przez zerwanie zostaniesz alkoholiczką, Cass.
- Bierz, przyda się.
Ze spuszczoną głową przemierzałam sklep, w zasięgu mojego wzroku pozostawały jedynie buty i kawałek podłogi.
Moje ciało zetknęło się z czymś twardym i ciepłym, przerażona chciałam odskoczyć, ale czyjaś duża dłoń objęła mnie w talii i tym samym zatrzymała moje ruchy. Moje spojrzenie spotkało się ze wzrokiem osoby, na którą weszłam. To tak, to było do przewidzenia. Przede mną stał ubrany jak zwykle na czarno Zayn, chłopka uśmiechnął się do mnie czule nie zdejmując ręki z mojego biodra.
- Cassie, jak zwykle nieuważna Cassie. - oboje zaśmialiśmy się pod nosem na jego cięty komentarz.
- Zayn, jak zwykle nieogolony Zayn.
- Jak się trzymasz mała? - wiedziałam, że chodzi mu o zerwanie z Tomlinsonem, powinnam udawać głupią czy lepiej nie?
- Jak widzisz żyję i mam się dobrze. - próbowałam wyglądać na pełną energii i radości jednak wyszedł z tego marnej jakości uśmiech i przygarbiona sylwetka.
- Widzę, Louis "trzyma" się - zrobiła w powietrzu charakterystyczny ruch palcami obu rąk - tak samo jak ty. Musicie być tak bardzo uparci? Wróćcie do siebie.
Jego słowa uderzyły we mnie niczym stalowa kula, poczułam łzy zbierające się w kącikach oczu .. nie, nie teraz! Przełknęłam ślinę i zagryzłam dolną wargę, mulat bez przerwy mi się przyglądał jakby tylko czekał na łzę.
- Dobrze wiesz, że ...
- Spotkajmy się pojutrze, zadzwonię do ciebie jeszcze. - cmoknął mój policzek i odszedł w przeciwnym kierunku niż mój.
- To jest dobre - Abbie machnęła mi butelką pełną wina przed oczami. - i mocne!
Stresuję się. Dam wam jeszcze znać na ten temat (godzina,dzień itp)
Jest koniec listopada, zbliża się zima więc nie powinnam się dziwić. Właściwie to ta biała pora roku była moją ulubioną. Na dworze zawsze było pięknie, ludzie śpieszyli do domu gdzie więcej czasu niż zwykle spędzali z rodziną, w kominkach palił się ogień, a całość dopełniały Święta Bożego Narodzenia. Każdego roku wraz z rodzicami stroiliśmy gigantyczną choinkę przywiezioną przez ojca z lasu, a teraz? Mam malutkie drzewko z kilkoma bombkami i kakao z torebki. Bosko. Dość o świętach, pora wracać do domu gdzie jak co wieczór usiądę sama oglądając następny odcinek Doktora House'a.
Moje obcasy stukały o chodnik kiedy wolnym krokiem maszerowałam przez plac uczelni. To miejsce było naprawdę piękne - duża szkoła, dookoła park z idealnymi drzewami i okrężnymi alejkami, ławeczki i kafejka.
- Cassie!! - usłyszałam głos Abbie tuż za mną, a po chwili po moich plecach rozszedł się niewyobrażalny ból. Blondynka skoczyła mi na barana ignorując fakt na jak wysokich szpilkach jestem.
- Zwariowałaś? Mogłaś mnie połamać! - pierwszy raz od kilku dni szczerze się uśmiechnęłam, naprawdę szczerze. - Jedziemy razem?
- No pewnie, że tak. - zatrzymała się na chwilę i poprawiła wygnieciony płaszcz, stanęła obok mnie i łącząc nasze ręce w stawie łokciowym ruszyłyśmy dalej. - Musimy się zatrzymać w sklepie bo nasza lodówka wygląda jak anorektyczka.
Zatrzymała swój samochód przy małym, ulicznym sklepie i obie opuściłyśmy pojazd. Pośpiesznym krokiem wdarłyśmy się w budynku, a dzwonek zawieszony nad drzwiami poinformował o tym innych klientów, obejrzeli się lecz sekundę potem wrócili do swoich zakupów. Abbie zaopatrzyła się w koszyk i rozpoczęła swój obchód, niczym zbity pies ruszyłam za nią ze spuszczoną głową.
- Biorę wino, opijemy się jak to wszystkie zranione dziewczyny mają w zwyczaju! - przyjaciółka powiedziała zbyt głośno niż powinna.
Przez zerwanie zostaniesz alkoholiczką, Cass.
- Bierz, przyda się.
Ze spuszczoną głową przemierzałam sklep, w zasięgu mojego wzroku pozostawały jedynie buty i kawałek podłogi.
Moje ciało zetknęło się z czymś twardym i ciepłym, przerażona chciałam odskoczyć, ale czyjaś duża dłoń objęła mnie w talii i tym samym zatrzymała moje ruchy. Moje spojrzenie spotkało się ze wzrokiem osoby, na którą weszłam. To tak, to było do przewidzenia. Przede mną stał ubrany jak zwykle na czarno Zayn, chłopka uśmiechnął się do mnie czule nie zdejmując ręki z mojego biodra.
- Cassie, jak zwykle nieuważna Cassie. - oboje zaśmialiśmy się pod nosem na jego cięty komentarz.
- Zayn, jak zwykle nieogolony Zayn.
- Jak się trzymasz mała? - wiedziałam, że chodzi mu o zerwanie z Tomlinsonem, powinnam udawać głupią czy lepiej nie?
- Jak widzisz żyję i mam się dobrze. - próbowałam wyglądać na pełną energii i radości jednak wyszedł z tego marnej jakości uśmiech i przygarbiona sylwetka.
- Widzę, Louis "trzyma" się - zrobiła w powietrzu charakterystyczny ruch palcami obu rąk - tak samo jak ty. Musicie być tak bardzo uparci? Wróćcie do siebie.
Jego słowa uderzyły we mnie niczym stalowa kula, poczułam łzy zbierające się w kącikach oczu .. nie, nie teraz! Przełknęłam ślinę i zagryzłam dolną wargę, mulat bez przerwy mi się przyglądał jakby tylko czekał na łzę.
- Dobrze wiesz, że ...
- Spotkajmy się pojutrze, zadzwonię do ciebie jeszcze. - cmoknął mój policzek i odszedł w przeciwnym kierunku niż mój.
- To jest dobre - Abbie machnęła mi butelką pełną wina przed oczami. - i mocne!
~*~
Siedziałyśmy w salonie - pokoju, w którym pierwszy raz pocałowaliśmy się z Louisem, rozmyślałam o nim bezustannie, zadając sobie jeszcze większy ból.
Obie w dłoniach trzymałyśmy kieliszki do połowy napełnione czerwoną cieczą. Każdy łyk zdawał się odejmować jeden procent smutku spośród miliona pozostałych, blondynka leżała trzymając stopy na moich kolanach, byłyśmy lekko śpiące.
- Bo wiesz Cass, życie jest do dupy. Popatrz na mnie, niby jestem na tych studiach, ale nie uczęszczam na zajęcia, co weekend inny facet, połowy z nich nawet nie pamiętam imienia! - rzuciła rękoma w powietrze akcentując ostatnie słowa. - Ty natomiast masz ojca frajera, który sypia z obcą babą, twój były chłopak jest królem nielegalnych wyścigów i pieprzonym dupkiem!
Auć.
Zabolało jak cholera, każde jej słowo bolało, ale wiem, że nie o to jej chodziło, pijana Abbie to filozoficznie myśląca Abbie. Wyliczając wady naszego życia chciała udowodnić jak zasrane ono jest.
- Masz rację kicia, święte słowa wypływają z twoich ust. - stuknęłyśmy kieliszkami i duszkiem opróżniłyśmy ich zawartość.
- Spać mi się chcę.
Jej oczy same się zamykały dlatego delikatnie ściągnęłam z siebie jej nogi, wstała i okryłam ją kocem, automatycznie usnęła cicho pochrapując. Kącik moich ust uniósł się ku górze kiedy wchodząc po schodach spojrzałam na Abbs.
Po cichu dotarłam do mojego pokoju, nie zasłaniając żaluzji ściągnęłam bluzkę oraz spodnie i w samej bieliźnie podreptałam do łazienki.
Nie miałam ani siły ani ochoty na kąpiel dlatego zdecydowałam się na prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i po całkowitym rozebraniu się weszłam do brodzika. Woda obmywała moje ciało wywołując kojące uczucie, szyby zaparowały od temperatury cieczy więc przyłożyłam do jednej palec i nie myśląc nad tym co robię napisałam drukowanymi literami "Louis"
- Louis - przeczytałam i odwróciłam się w przeciwną stronę, czułam jak kolana wraz z dolną wargą zaczynają powoli drżeć. Nie, nie, nie! Tylko nie płacz!
Nie mazgaj się, Cassie.
Próbuję, ale nie daję rady!
Dałam za wygraną i opadłam na kolana, nie przejmowałam się wciąż płynącą wodą, w tym momencie tylko siedziałam i płakałam z rozpaczy po stracie ukochanej osoby, chyba mi wolno? Łkałam głośno obejmując się dookoła dłońmi, wspominałam nasze wspólne chwilę.
- Weź się w garść Williams!
Po kilku minutach wyszłam z łazienki owinięta szlafrokiem, zrzuciłam wszystkie ubrania z pościeli i zanurzyłam się w niej. Wciągnęłam do nozdrzy świeży zapach kołdry - cytryna i pomarańcza, od nadmiaru promili we krwi usypiałam mimo wczesnej godziny, nie walczyłam dłużej i po prostu odpłynęłam w krainie Morfeusza.
______________________________________________________
Witam :3
Wracam po chorobie z nowym rozdziałem :3
Powiem wam, że uwielbiam Abbie XD Dopiero teraz zauważyłam ją, że opisuję ją tak jak wyobrażam sobie idealną, trochę rozbrykaną przyjaciółkę :D
Zbliżamy się do 80 wyświetleń, a więc także do Live Streama!
Tym czasem! Rozdział może być dla was znowu krótki, ale ja nie potrafię opisywać dłuższych gdyż mam już obmyślany plan w głowie i chce się go trzymać :*
Dzisiaj znów szantaż ..wybaczcie.
40 komentarzy = nowy rozdział.
Jeeej 1 !!!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;*
Byłabym pierwsza gdyby mi się internet nie rozłączył :/
UsuńBoski Rozdział <3 Ja chce jej spotka nie z Louisem ! Abbie jest po prostu świetna taka zbzikowana przyjaciółka, którą każdy powinien mieć ;**
OdpowiedzUsuńŚwietny! To spotkanie z Zaynem takie kochane<3 Już nie mogę się doczekać następnego:D
OdpowiedzUsuńhttp://one-story-with-many-tears.blogspot.com/
Myślałam na początku, że Cassie jako tako trzyma się po zerwaniu z Lou, ale teraz widzę, że dziewczyna jest w kompletnej rozsypce, Zayn nie pomógł jej słowami ,,wróćcie do siebie''.. bo to nie jest takie proste.. ehh.. rozdział emocjonalny :3 Czekam na następny ! xd
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa kocham to opowiadanie :D pisz dalej błagam
OdpowiedzUsuńRozdział dość emocjonalny :) Przyznam, że też bardzo lubię postać Abbie xD
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozwalił mnie tekst "Zayn, jak zwykle nieogolony Zayn" :3 Czekam na next xx
@luv_my_jade
Niech oni do siebie wrócą,noooo ;__;
OdpowiedzUsuńA pokażesz w następnym rozdziale, jak się ,,trzyma'' Lou? Cos z jego perspektywy? ^^
MEGA!!<3
OdpowiedzUsuńboskie,czekam na next
OdpowiedzUsuńREWELACJA *.* niech Oni się już spotkają, pogodzą i w ogóle wszystko ! :)
OdpowiedzUsuńO boze cudowny ! Tyle na niego czekałam !!!
OdpowiedzUsuń:*<3
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział czekam nn :*** ~ wika
OdpowiedzUsuńhuhu, jak zawsze genialny:3 rzeczywiście, Abbie jest genialna:D
OdpowiedzUsuńjejku, tak mi szkoda Cassie:c fajnie by było, jakby znowu zaczęli się spotykać. wiem, że Louis też za nią tęskni. mam nadzieje, że Zayn przekona ją żeby dała mu szansę :D to by było boskie;*
mam nadzieje, że u cienie wszystko już dobrze,hm? :33
http://liivethemomentt.blogspot.com/
Szkoda że nie ma Louisa :< ale rozdział jest swietny! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńTrzeba pisac szybko komentarze bo nie moge sie doczekac nowego rozdzialu :P
OdpowiedzUsuńach ty nie dobra... jak możesz tak ranić i Cass i Lou?? oj oj oj... ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży... cieszę się, że wyzdrowiałaś :)
OdpowiedzUsuńco do rozdziału to bosko opisane i wgl fenomen jak zwykle... Więcej się nie rozpiszę, wybacz, ale szkoła mnie wykańcza... dobrze, że już niedługo święta... :D
Weny i czekam na next :*
Ah, i zapraszam do mnie. Przed chwilą wyciągnięty z pieca :D http://onedirectionwhatmakesyoubeautiful.blogspot.com/
~Marchewa :*
yay, podoba mi się ten rozdział i opis jej uczuć, przynajmniej możemy poznać bohaterkę tak od środka, a to fajna sprawa - tak myślę xd I naprawdę chciałabym już zobaczyć jak ze sobą rozmawiają, to może być cóż ciekawe :D
OdpowiedzUsuńŻyczę ci weny i czekam z niecierpliwością na kolejny! :)x
Chcę więcej! :* Genialny.
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* przeżywam razem z Cassie tą "żałobę". Weny i z niecierpliwością czekam na nexta xd
OdpowiedzUsuńŚwietny ! :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Świetny *.* przeżywam razem z Cassie tą "żałobę". Weny i z niecierpliwością czekam na nexta xd
OdpowiedzUsuńHa ha ha . Dwie alkochliczki. Swietny rozdzial . Z reszta jak zwykle
OdpowiedzUsuńBoski i taki smutaśny !! *.* ..
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuńZajebsty
OdpowiedzUsuńNajlepsze co czytam ♥ Mam nadzieję, że w następnym pojawi się Louis i że sie w końcu pogodzą albo coś niech sie stanie cokowliek takiego żeby Louis był zazdrosny albo zły, oooooo....
OdpowiedzUsuńhahahahaha pełny ful odjazd xd Uwielbiam cię i to ja piszesz, czekam na następny :)
@jileywop
superrr, czekam na nastepny :) x
OdpowiedzUsuńSuuper naprawde super
OdpowiedzUsuńCUDOWNY !!!! *_*
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd ty wzięłaś tą akcje, ale jest świetna !!!!
Weny życzę !!! ;***
Extra
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńNiech oni do siebie wroca!!
OdpowiedzUsuń'- Bo wiesz Cass, życie jest do dupy. Popatrz na mnie, niby jestem na tych studiach, ale nie uczęszczam na zajęcia, co weekend inny facet, połowy z nich nawet nie pamiętam imienia! - rzuciła rękoma w powietrze akcentując ostatnie słowa. - Ty natomiast masz ojca frajera, który sypia z obcą babą, twój były chłopak jest królem nielegalnych wyścigów i pieprzonym dupkiem!
OdpowiedzUsuńAuć.
Zabolało jak cholera, każde jej słowo bolało, ale wiem, że nie o to jej chodziło, pijana Abbie to filozoficznie myśląca Abbie. Wyliczając wady naszego życia chciała udowodnić jak zasrane ono jest.
- Masz rację kicia, święte słowa wypływają z twoich ust. - stuknęłyśmy kieliszkami i duszkiem opróżniłyśmy ich zawartość. '
Jezu dziewczyno kocham ten fragment. Masz zupełną rację Abbie to super dziewczyna.
Jak tak logicznie pomyślę to moge stwierdzić że mam taką samą cudowną przyjaciółkę (i tu chciałabym pozdrowić moje Hazziątko. Harry pozdro kicia)
Twoje opowiadanie jest cudowne.
Ja to czasem sobie tak myślę że z Tomlinsona to niezły skurwiel. Ale potem czytam to jeszcze raz i wydaje mi sie że jest cudowny.(mam rozdwojenie jaźni)
Dobra kończę bo pieprzę bez sensu.
Pozdrawiam
Świetny rozdział, troche się naczekałam ale było warto. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńPięknyPięknyPiękny. :') Boże ja tak bardzo chce aby oni wrócili do siebie. <3 Cassie i Tommo. :) Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuń@hopebitchhope
*.*
OdpowiedzUsuńSuper, ale czekam na to spotkanie z Zaynem ♥ :D Ciekawe co się stanie, nie mogę doczekać się następnego !!
OdpowiedzUsuńO mamuśku! Nie mogę patrzeć na to jak cierpią! Błagam! niech oni do siebie wrócą! Powiem Ci, że ja również kocham Abby! Szalona wariatka! Czekam na następny a to mam nadzieję już niedługo bo jest 40 komentarzy :D:D
OdpowiedzUsuńdopiero dzisiaj natrafiłam na Twojego bloga i...kurde dziewczyno jesteś zajebista! tak się wciągnęłam w tą historię,że przeczytałam wszystko w jedno popołudnie! Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały !!!!
OdpowiedzUsuńChce więcej! :* Podoba mi się, mam nadzieję, że Louis i Cassie w końcu wrócą do siebie. :D Czekam na następny :) / Ala
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac, kiedy znowu Cassie spotka sie z Louisem. na to licze :*
OdpowiedzUsuńK.CL
Cudowny <3 Aby wrócili o siebie :D czekan na rozdziały <3
OdpowiedzUsuńja też kocham Abbie! jest taka beztroska i wgl sdfghhgfdsdfgh ^.^ ale kocham też Cass i Lou i normalnie serce mi się kraje na miliony kawałeczków kiedy oni nie są razem ;c dlaczeeeego?! cholera! wiedziałam ze cierpią a jak teraz Zayn jeszcze to potwierdził na 100 % to po prostu załamka ;-; nich oni coś wreszcie zrobią albo niech Zen coś zrobi no błagam was...
OdpowiedzUsuńoni są tacy uparci... echhh
świetny rozdział czekam na nexta buziaki <33
@WTuszynska
G E N I A L N Y !!! Jaj najszybciej dodaj następny, bo nie wytrzymam! :D Świetnie piszesz! :*
OdpowiedzUsuńKola
Świetny. Czekałam tylko na spotkanie Cass i Lou, no bo ona przecież musi mu wybaczyć.. Kocha go, a on kocha ją. Oni nie mogą żyć obok siebie, muszą żyć razem.
OdpowiedzUsuńLovee, Naty
Super rozdział ale musisz dodać bo jest prawie 50 a było do 40 ale ja kocham tego bloga!!!!!!
OdpowiedzUsuńJeny świetny rozdział :) niech oni już do siebie wrócą bo nie mogę znieść widoku płaczącej Cass :(
OdpowiedzUsuńDziewczyno jeszcze nigdy nie czytałam tak świetnego bloga jest no po prostu brak mi słów <3 czekam na następny rozdział...
OdpowiedzUsuńBoski :*****
OdpowiedzUsuń