* rozdział napisany inaczej niż zwykle, czas teraźniejszy!
- Sto lat, sto lat mój mały śpioszku! - wykrzywiam usta w gigantycznym uśmiechu. Abbie przeciera zaspane oczy i odwzajemnia go. Moje dłonie rozstawione są po obu stronach jej ciała i cały swój ciężar opieram właśnie na nich.
- Jak się spało kochanej solenizantce?
- Bardzo dobrze, a mojej najlepszej przyjaciółce? - pyta blondynka i mruż powieki, jeszcze nie zdążyła przyzwyczaić się do światła słonecznego, które dziś wyjątkowo daje się we znaki.
- Dobrze. - można to uznać za sukces, cały czas nawiedzają mnie przeklęte koszmary.- Ale dość o mnie, dziewucho masz już dwadzieścia dwa lata!
Posyłam jej przyjaznego kuksańca w ramię, a ona odpowiada tym samym. Zaczyna się przepychanka, na zmianę oddajemy sobie ciosy. Po chwili obie lądujemy na łózku i śmiejemy się do rozpuku. Ja i ona. Prawdziwe przyjaciółki, które idą razem przez życie, w szczęściu i smutku, w zdrowiu i chorobie.
- O cholera! Prawie zapomniałam! - podrywam się na równe nogi i podnoszę z ziemi średniej wielkości pudełko oplecione zieloną wstążką i białym papierem. - Hmm..dla kogoż to może być. - przykładam palec wskazujący do ust, które wyginam w geście zastanowienia.
- Och daj to już wariatko bo nie mogę się doczekać! - wręczam Abbie prezent i orientuję się, że mój żołądek zaciska się ze zdenerwowania. Oby jej się spodobało! Proszę Cię Boże, choć raz nie daj mi kopa w dupę!
Małe dłonie dziewczyny rozrywają ozdobne opakowanie, a uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Chwila prawdy. Solenizantka unosi wieko i wyciąga krótką, czarną sukienkę w turkusowe pąki kwiatów. Na dole ozdobiona jest koronką. W jej oczach pojawiają się ogniki.
- Jest prześliczna, dziękuje Cassie! - w lewej dłoni nadal trzyma materiał, a drugą przyciąga mnie do siebie i przytula tak, że brakuje mi tchu.
- Jest tylko jeden problem. Taka zajebista sukienka, a nie ma okazji, żeby ją założyć.
- Nie byłabym tego taka pewna - chichoczę i poprawiam kucyka mocniej ściskając gumkę.- Zajrzyj jeszcze raz do pudełka, może coś tam leży.
Dziewczyna robi to co poleciłam. Chwilę później marszczy czoło na widok białej kopert z jej imieniem napisanym moją charakterystyczną, pochyłą czcionką.
- Cassie, źle się z tym wszystkim czuję. Wydałaś na mnie tyle pieniędzy.
- Nie gadaj tylko otwieraj! - udałam poirytowaną.
- O Boże. Cassie ty zakłamana dziewucho. - krzyczy, podrywa się z łózka i z ogromnym uśmiechem oraz licznymi piskami podskakuje w miejscu. Śmieję się widząc jej szczęście. - Myślałam, że nie ma biletów, że wszystkie wyprzedali, a ty pozwoliłaś mi żyć z tą świadomością przez kilka miesięcy!
- Kupiłam je dla ciebie dużo wcześniej. Jedziesz na swój wymarzony koncert Abbs! - mój głos jest tak bardzo piskliwy, że trudno mi w to uwierzyć.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie! Tak bardzo cię kocham, Cass. - jej oczy błyszczą od kłębiących się łez, moje podobnie. Podchodzi do mnie i przytula. Czuję jej ciepło i wiem, że w chwilach kryzysu będzie moją tamą, która nie pozwoli by choć jedna łza spłynęła po mym policzku. Ja zaś będę jej drogowskazem, kiedy się zagubi pomogę jej stanąć na właściwej drodze.
I nagle mnie olśniło.
Dzisiaj są jej urodziny.
Dzisiaj jest dwudziesty trzeci listopada.
O Boże. Spotkanie z Zaynem.
Przed oczami staje mi treść sms'a z wczoraj "dwudziestego trzeciego spotkajmy się w kawiarni naprzeciwko London Eye. O czternastej, do zobaczenia."
Automatycznie zerkam na fioletowy budzik stojący na komodzie dziewczyny.
Jest dwunasta pięćdziesiąt sześć.
- Kurwa - mamroczę pod nosem, mam nadzieję, że Abbie tego nie usłyszała.
Rzucając krótkie przeprosiny wybiegam z pokoju i z impetem wpadam do swojego. Sam dojazd zajmie mi czterdzieści minut. Narzucam na nogi czarne rurki i wysokie skórzane kozaki. Nie mam czas na uporządkowanie bałaganu na mojej głowie więc zostaje w kucyku.
- Biorę twoje auto! - krzyczę zbiegając na dół, jak zwykle prawą dłoń trzymam na poręczy. Chwytam kluczyki, a kilkanaście sekund później odpalam silnik. Mam okropne wyrzuty sumienia, zostawiam przyjaciółkę w dniu jej urodzin.
Podróż wlecze się, a ja nerwowo uderzam palcami o kierownicę. Korki.
Samochody kotłują się na ulicach, wyjeżdżają, wyprzedzają i wprowadzają istny harmider.
Przerzuciwszy bieg wyprzedzam kilka aut naraz.
Tyle ile tylko mogłam.
Kolejne światła, czerwone trwa równe dwie minuty, po nich znów jadę.
Ułamek sekundy. Wszystko dzieję się tak szybko.
Ktoś wyjeżdża prosto przede mnie, hamuję ostro, a inni trąbią w niebogłosy. Otwieram szeroko usta i wciągam zamaszyście powietrze.
Gdybym w porę nie zareagowała, byłoby po mnie.
I wyobrażam sobie jak zderzam się z białym Oplem, przelatuję nad nim, a potem trąca mnie kilka innych samochodów.
Nie!
Odpędzam od siebie te mroczne myśli i znów wracam na ruch uliczny, tym razem ostrożniej.
O czternastej dwie jestem już na miejscu. Kawiarnia o nazwie "Valerie" jest mała, ale za to bardzo przytulna. W środku pchnie mieloną, świeżą kawą i ciastkami z makiem. Zasiadam na jednej ze skórzanych kanap i ze zniecierpliwieniem wpatruję się w drzwi. Kilka razy łapię się na tym, że tupię nogą. Nie denerwuj się tak, Cassie.
Wchodzi Zayn, jak zwykle wygląda idealnie,w końcu pozbył się zarostu, teraz mogę w całości podziwiać jego twarz i dostrzegam jak ładne są jego kości policzkowe. Naprawdę ładne.
Chłopak siada i posyła mi radosny uśmiech.
- Witaj Cass. Przepraszam za spóźnienie, te korki są nie do wytrzymania. - wzdycha w geście irytacji.
- Coś o tym wiem. - postanawiam nie wspominać o porannym incydencie, zakładam nogę na nogę i zastanawiam się co zamówić.
Stawiam na Karmelowe Latte, Zayn prosi o to samo.
Chłopak splata swoje palce i obserwuje mnie. C a ł y c z a s.
- O czym chciałeś porozmawiać? - staram się żeby mój głos był jak najmniej przerażony, ale chyba nie idzie mi zbyt dobrze.
- O Louisie. - od początku wiedziałam. Zastanawiam się co czuję, w zasadzie jest mi niezręcznie opowiadać o miłosnych problemach, tym bardziej jemu, ale czuję i ulgę. Nareszcie dowiem się jakie jest stanowisko Louisa w tym wszystkim, czy za mną tęskni i co u niego słychać. Abbie wspominała, że widziała go na siłowni, ale o niczym innym nie wiem, trochę mnie to boli. Tęsknie za nim tak bardzo.
- Słucham - wsypuję pół łyżeczki cukru do szklanki o upijam łyk.
- Oboje chcecie do siebie wrócić.
- Skąd ty to w.. - chłopak przerywa mi zanim kończę zdanie.
- Bo się kochacie! I nawet nie próbuj zaprzeczać. - przełykam głośno ślinę i spuszczam skrępowana wzrok.
- Cass spójrz na mnie. - robię o co poprosił i tonę w jego czekoladowych oczach. - Tęsknisz?
Przez chwilę waham się. Powiedzieć prawdę czy nie?
- Tak. - pieką mnie polika, a to oznacza, że znów się rumienię.
- On także! Całymi dniami albo jeździ bez celu po mieście albo wali w tek cholerny worek treningowy! Czasem mam wrażenie, że ręce mu odpoadną! Martwię się o was, o ciebie, o niego.
- Zayn, rozumiem twoje intencję, ale prawda jest taka, że nie zadzwonił nawet raz. Nie dostałam ani jednej wiadomości. Nic. Jak myślisz, jak się z tym czuję? - cisza - Boli.
- Ranicie siebie nawzajem.
On ma racje. Wszystko co mówi to prawda. Louis i ja nie potrafimy pogodzić się z rozstaniem, ale nie robimy też nic by to naprawić. Chciałabym położyć się i usnąć, a następnie obudzić się w jego ramionach, dzielić z nim kolejne pocałunki, głaskać jego miękkie włosy i dotykać wyrzeźbionego torsu.
Och i jeszcze te niebieskie, niebieskie oczy.
- Wybacz Zayn, ale muszę się już zbierać. Abbie ma urodziny i chcemy świętować.
- Jasne, złóż życzenia swojej przyjaciółce.
Zamieram.
Davis wstaje i przytula mnie, słyszę bicie jego serca. Postanawiam wtulić się w niego jeszcze mocniej, w pewnym momencie słyszę jego gardłowy śmiech.
- Ale z ciebie tuliś.
- Przestań. - spuściłam zażenowana wzrok.
Pożegnałam się i opuściłam lokal. Trzeba iść do domu.
***
- Abbie! Już jestem! Kupiłam wino. - wchodzę w głąb mieszkania, na małą komodę odkładam klucze i torebkę, a następnie ściągam buty.
- Wino? Moje życie nabrało sensu! - słyszę jak podbiega do mnie i znacząco porusza brwiami na widok alkoholu.
Idziemy razem do salonu, siadamy na kanapie i włączamy telewizor.
- Przyniosę kieliszki.
Otwieram drzwi szafki i wyciągam dwa szkła. Nagle mój telefon wibruje. Chwytam sie za serce i głośno wypuszczam powietrze. Ja pierdole.
Wyświetlacz pokazuje informację - dzwoni moja mama więc nie zastanawiam się i odbieram.
- Cześć mamo.
- Hej słoneczko. Co u ciebie słychać? Bardzo tęsknimy.
- Ja również tęsknie ... co u mnie? - i tu zaczynają się schody. Przecież nie powiem jej, że zerwałam z Louisem bo krótka pogawędka przerodzi się w czterogodzinny dialog. - Może mogę jutro przyjechać?
1, 2, 3, 4. Czekam cztery sekundy na odpowiedź.
- Oczywiście! Boże, ale się cieszę! Zrobię twojego ulubionego kurczaka!
Chichoczę i już planuję jutrzejszy dzień. Porozmawiam z mamą, jak za starych, dobrych czasów. Może ona doradzi mi co zrobić.
- Do zobaczenia. Kocham cię, mamo.
- Ja ciebie też córeczko.
Kładę telefon na blacie i wracam do Abbie. Czeka nas bardzo długa noc.
Hej ;<
Jestem bardzo, ale to bardzo smutna. Dzisiaj zmarła babcia Louisa.
Wspaniała kobieta opuściła rodzinę Tomlinsonów.
Nie wyobrażam sobie co musi czuć mój monsz ;(
Rest in Peace.
Przy okazji... chciałabym poinformować niektórych z was <ewentualnie wszystkich> , że kiedy skończę pisać Strange (30 rozdziałów) zaczynam kolejnego bloga! Wow, pewnie macie już tego dość XD
Bynajmniej ... oprócz Uncivil będziecie mogli być czytelnikami "Vangeful". Głównym bohaterem mędzie ... PROSZĘ O BĘBNY ..... Harry! <3 Postanowiłam sprawdzić się w opowiadaniu ze Stylesem ;)
Ale na to przyjdzie jeszcze czas ..... :D
czytasz = komentujesz
40 komentarzy = następny
Mam nadzieję, że wrócą do siebie te dwa matoły! Świetny rozdział:*
OdpowiedzUsuńhttp://one-story-with-many-tears.blogspot.com/
Świetny rozdział, trochę tak dziwnie się czytało ten rozdział, może to dlatego, że nie jestem przyzwyczajona do czytania czau teraźniejszego w opowiadaniach ale mimo wszystko zajebiście *__*
OdpowiedzUsuńNowy blog, w twoim wykonaniu?To mi się podoba! ^^
Czekam na kolejny rozdział i
Pozdrawiam ; 33
Świetny ,świetny <3
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego.
Zajebisty rozdział.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać tego opowiadania z Harrusiem. Będzie się działo !!
Ahh, niesamowity, czekam na następny 😍 kocham to czytac, trochę smutno ze nie bylo w tym rozdziale Lou'iego ale mam nadzieje ze będzie w nastepnym 😉
OdpowiedzUsuńBoże cudowne <3 mimo tego, że nie lubię opowiadań w czasie teraźniejszym, to ten rozdział jest wspaniały! Czekam na następny i strasznie przeżywam śmierć babci Lou :( Wyobrażam sobie, jak mu musi być smutno :(
OdpowiedzUsuńNawet fajnie ci wyszło w tym teraźniejszym.
OdpowiedzUsuńDla Babci Louisa [*]
Rozdział spoczko.
Zajebisty :****xD
OdpowiedzUsuńcudowny zaprzazsam na live-it-not-fairy-tale.blogspot.com
OdpowiedzUsuńEhh ;_;
OdpowiedzUsuńMój ulubiony blog dobiegnie końca ;_;
No ale trzeba żyć dalej.
Dział spoczko :)))
Czekam na następny :P
NIECH WRESZCIE SIĘ POGODZĄ! ._.
Kocham to opowiadanie <3 rozdział Mega:-*:-*
OdpowiedzUsuńBabcia Lou [*] Rozdział genialny .. Czekam na next . :)
OdpowiedzUsuńMegaaaaa .... :***** <3
OdpowiedzUsuńNext <3333
Och, jaki wspaniały. Mam nadzieję, że Louis i Cassie wrócą do siebie :3
OdpowiedzUsuńPłakałam jak sie dowiedziałam, że babcia Lou nie żyje:c moj wujek teraz umiera i wiem co on czuje. Masakra, biedny:(
http://liivethemomentt.blogspot.com/
o kurcze,robi się ciekawie.mam nadzieje że będą razem
OdpowiedzUsuńLou + Cassie = TAK ,TAK, taaak <333
OdpowiedzUsuńChodzi o ta babcię Louisa z This is us. Tą co rozwaliła system z jego plakatem na drzwiach od toalety i tekstem " Widzę cię codziennie gdy idę do toalety" i " Kupię zatyczki i przyjdę na twój koncert" ??? Bo jak ta. To jest mi po 100 razy skoda :( [*]
Placze ale przynajmniej cząstka niej jest zachowana w filmie [*]
Usuńo matko cudny ...
OdpowiedzUsuńczekam na następny !!!
<33333333 :*
OdpowiedzUsuńO nieeee .... jeszcze długo nas tak będziesz męczyć ?!!
OdpowiedzUsuńrozdział w teraźniejszości naprawdę fajnie ci wyszedł.
ZAJEBISTY ROZDZIAL *___* !!! ;**
OdpowiedzUsuńNa fb jest z tego powodu zbierana kasa na chusteczki [*] straszne :( . Ale rozdział bąbowy oby było 40 komów!!!!!
OdpowiedzUsuńSuppper! Pisz szybko następny, bo nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńBoski Rozdział <3 jak zawsze! Czekam aż ta dwójka wreszcie się ze sobą spotka i wszystko sobie wyjaśni *.*
OdpowiedzUsuńqwafshvilcxndsjcnkknj DOŚĆ? PISZESZ CUDOWNE ROZDZIAŁY. <3 PROSZĘ TYLKO NIE MÓW ŻE SKOŃCZY SIĘ JAKOŚ SMUTNO :'CCC
OdpowiedzUsuńProooosze w następnym rozdziale o Louisa i Cassie razem! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńUwielbiam to .. dawaj następny ..
OdpowiedzUsuńZajebiście .... Cassie tęskni , Lou tęskni. Kiedy oni będą raaazem ?!?
OdpowiedzUsuń[*] dla babci Louisa.
40 komentarzy ? Stawisz ciężkie wymagania :D
OdpowiedzUsuńRozdział boskiii. <33
40 komentarzy? sporo! Ale damy radę myśle :)
OdpowiedzUsuńrozdział super! czekam na następny!
Słuchaj, doceniam to, że masz czas i sama dodałaś jakieś 20 spośród tych 30, ale nie o to tu chodzi. Dziękuje za intencje.
UsuńUważam ,że jesteś niesprawiedliwa. Niektórzy np.ja nie maja kont < bo im nie potrzebne na przykład > i piszą do ciebie z anonima ,żeby wiesz zmotywować cię. Sama napisałaś komentujesz=motywujesz , 40 komentarzy=następny. No to ci którzy cię czytają zostawiają po sobie ten komentarz ponieważ też nie chcą czekać w nieskończoność na nowy rozdział. Nie musisz od razu tak tego przyjmować. Ale skoro okey. Zostawiam po sobie ten o to komentarz.
UsuńJa bardzo dziękuję za twój komentarz! Ale nie dodawaj któregoś z kolei bo nie o to mi chodziło dając "40 komentarzy = następny" Chciałabym żeby inne osoby się uaktywniły.
UsuńTo był mój pierwszy :*** Ale nie będę cię zapewniać , bo i tak nie uwierzysz.
UsuńGenialny xx
OdpowiedzUsuńuwielbiam to, ale Lou naprawdę mógłby się postarać, chodz trochę
OdpowiedzUsuńZayn jak zwykle ten mądry xD
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, tylko ostatnio jakieś krótkie piszesz :c Ale może masz już pomysł na zakończenie i akurat ci wychodzi, że ten rozdział będzie krótki, a ten długi :D (też tak mam)
Hahaha, jak napisałś, że będzie nowe ff, to myślałam, że znowu z Lou xD Oczywiście, mi to nie przeszkadza ;)
Czekam na next xx
@luv_my_jade
Genialny rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńJest genialny! Nie wiem jak to robisz, że masz tyle komentarzy :o Pozazdrościć talentu!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! ;***
OdpowiedzUsuńGenialny, czekam nn :)
OdpowiedzUsuńGggheeeennniiialllllny!- Mika (*) (*) znicze dla babci tommo
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Biedny Lou :(
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział !!!!! Mam nadzieje, że Cassie i Lou powrócą do siebie. A co do babci Louisa to bardzo mu współczuję. Biedny Lou. A to dla jego babci [*] :'(
OdpowiedzUsuńBoże niech oni w końcu do siebie wrócą! Tak cudowny rozdział.:)
OdpowiedzUsuń@hopebitchhope
Booooskii, chciałabym żeby znowu byli razem, czekam na 25 jak najszybciej <3333
OdpowiedzUsuńFantastyczny!!! Kurde, jesteś w tym genialna! Jak najszybciej musisz dodać następny rozdział, bo ja chyba wykituję! Codziennie czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne! Jak najbardziej, obiecuję, że będę czytać następny blog o Harrym :* <3 Kocham tego bloga!!!
OdpowiedzUsuńKola ;D
Świetny z resztą jak zawsze . Czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńDobrze, że spotkała się z Zaynem, może teraz zrobią coś żeby do siebie wrócić. Dziewczyny w fajny sposób uczciły urodziny Abby:) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNo ja tam wiem, że Cassie i tak będzie z Louisem.. To mój szósty zmysł...
OdpowiedzUsuńMatko.. dlaczego ci ludzie teraz tak często umierają? najpierw dziadek mojego przyjaciela, potem wujek mojej przyjaciółki, a teraz babcia Louisa.... w ciągu tygodnia!! ale wracając... no ja na pewno wpadnę na twój kolejny blog :D Zapraszam do siebie ;) dawno cię u mnie nie było i ciekawi mnie twoje zdanie co do najnowszego rozdziału...
Pozdrowionka i tak na marginesie jest już ponad 40 komentarzy więc sprężaj się z tym rozdziałem :D
Przyznam, że jestem zackiewiona ogromnie nowym opowiadaniem z Harrym ;) mam nadzieję, że uda Ci się, dobrze je zacząć. Um, ten rozdział... ciesze się, że Zayn z nią porozmawiał, może w końcu zrozumie, że ktoś musi zrobić pierwszy krok, nie ważne kto. Czekam na kolejny! :)x
OdpowiedzUsuńpo pierwsze: straaasznie podoba mi się jak piszesz w czasie teraźniejszym ^.^ musisz cześciej używać takiej formy
OdpowiedzUsuńpo drugie: już nie mogę się doczekać wątku Cass i Lou i mam cichą nadzieję że to Cass zacznie naprawiać ten związek i pierwsza się do niego odezwie i pokaże temu Tomlinsonowi że ona jest cudowną osobą i nie boi się ani jego osoby ani jego humorów i jeszcze że przez to że się nie odzywał ranił Cass - osobę którą ponoć kocha
po trzecie: wszystkiego najlepszego Abbie!!! <33 nakładniaj Cass żeby to ona zadzwoniła do Louis'a
po czwarte: to koniec mojego komentarza haha :D
buziaczki
@WTuszynska
PS. R.I.P. dla babci Lou :'( szczere kondolencje dla całej rodziny Tomlinsonów
Super :)
OdpowiedzUsuńO mój boże No trzymasz nas w napięciu za to Cię UWIELBIAM ;D Ehhh.... Ja chce, żeby do siebie wrócili <3 Życzę weny ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Miło się to czyta, ale mam nadzieję że niedługo dodasz następny bo już nie wytrzymuje ;)
OdpowiedzUsuńBłagam...Next !! ; **
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zapraszam do mn i licze na kom.;) http://ashley-louis-fanfiction.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńJest 40 komow! Gdzie mój rozdział ja się pytam??? Haha genialny rozdział/Jula
OdpowiedzUsuńZostałaś Nominowana do Libster Adward. Więcej informacji na moim blog:http://one-life-one-loveniallhoran.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdzial 😞 mialo byc 40 kom i nowy a jest juz 60 •_~ 😋
OdpowiedzUsuńZajebist rozdział !!! Czekam na kolejne cczęści !!! :*****
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie żeby coś ale jest już 40 komentarzy a rozdziału nie ma ...Ps. Rozdział zajebisty
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Libster Award ! szczegóły tutaj -- http://sometimesyoubelieveindreams.blogspot.com/2014/01/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńTen blog jest wspaniały mimo tego ze jest zakończony to zostawiam po sobie pamiątkę
OdpowiedzUsuń