Pustka. Ogarnęła moje serce niczym fala, która zalewa brzeg. Wszystkie dotychczasowe emocję odeszły w zapomnienie, a na przodzie znalazł się ból. Był tak ogromny, że nie dawał mi spać, jeść czy nawet oddychać.
Louis i ja nie jesteśmy już razem.
Słowa, które niczym nóż przebijały moje serce.Siedziałam zwinięta w kłębek pod ciepłą kołdrą, który w tamtym momencie ochraniała mnie rzeczywistością. Mój oddech stawał się cięższy z każdą chwilą, w której tłumiłam płacz.
Łzy są złe.
Słyszałam jak drzwi uchylają się, a po chwili materac ugiął się pod dodatkowym ciężarem. Abbie. Musiała to być ona, bo któż by inny.
- Skarbie nie możesz tego kontynuować. Od doby siedzisz tutaj całkiem sama, nawet nic nie jadłaś.
Żywię się smutkiem.
- Abbs, proszę zostaw mnie samą.
Tak właściwie wbrew sobie ją wyrzucam, potrzebuję jej towarzystwa. Potrzebuję kogokolwiek kto usiądzie tuż obok, obejmie mnie ramieniem i wysłucha wszystkich żałosnych jęków. Więc czemu nie skorzystasz z pomocy przyjaciółki? Nie wiem. Bo się wstydzę?
- Nie zostawię cię, nie w takim stanie. Rozumiem co czujesz, jeśli chodzi o rozstania i seks jestem weteranką,dlatego posłuchaj rady zaufanej osoby. - przystanęła na chwilę jakby chciała potwierdzić się w przekonaniu, że jej słucham. - Musisz wziąć się w garść zanim popadniesz w jeszcze większy dołek.
Oczywiście, powstanę niczym feniks z popiołu i bezwarunkową ochotą do dalszego życia. Nic z tego.
Łzy są złe.
Słyszałam jak drzwi uchylają się, a po chwili materac ugiął się pod dodatkowym ciężarem. Abbie. Musiała to być ona, bo któż by inny.
- Skarbie nie możesz tego kontynuować. Od doby siedzisz tutaj całkiem sama, nawet nic nie jadłaś.
Żywię się smutkiem.
- Abbs, proszę zostaw mnie samą.
Tak właściwie wbrew sobie ją wyrzucam, potrzebuję jej towarzystwa. Potrzebuję kogokolwiek kto usiądzie tuż obok, obejmie mnie ramieniem i wysłucha wszystkich żałosnych jęków. Więc czemu nie skorzystasz z pomocy przyjaciółki? Nie wiem. Bo się wstydzę?
- Nie zostawię cię, nie w takim stanie. Rozumiem co czujesz, jeśli chodzi o rozstania i seks jestem weteranką,dlatego posłuchaj rady zaufanej osoby. - przystanęła na chwilę jakby chciała potwierdzić się w przekonaniu, że jej słucham. - Musisz wziąć się w garść zanim popadniesz w jeszcze większy dołek.
Oczywiście, powstanę niczym feniks z popiołu i bezwarunkową ochotą do dalszego życia. Nic z tego.
- Wstawaj! - korzystając z całej swojej siły próbowała zepchnąć mnie z materaca, na moją korzyść nie udało jej się.
Blondynka dała za wygraną i opuściła pomieszczenie.
Moje myśli nieustannie powracały do wydarzeń sprzed dnia.
"Znaleźlibyśmy sposób! Ja.. nie ufam ci już Louis."
Czy moje słowa były prawdziwe? Czy już mu nie ufam? To niemal pewne, że się na nim zawiodłam - kto by tego nie zrobił, ale czy nie oskarżyłam go zbyt pochopnie? Czy naprawdę znaleźlibyśmy inny sposób na zadufanego w sobie psychola jakim jest Simon? Wątpie.
Przypomniałam sobie wyraz jego twarzy kiedy te okrutne słowa wypłynęły z moich ust. Niedowierzanie? Smutek? Złość? Tak, ewidentnie był zły, na siebie, na mnie, na wszystkich wokół.
Wygramoliłam się spod pościeli wzburzona jak nigdy. Warknęłam nieraz i mrużąc lekko powieki wyjrzałam przez okno.
Niemal czułam ziąb panujący na dworze, szyba zdążyła zaparować, lada moment pojawiły się na niej pierwsze krople londyńskiego deszczu. Pięknie - pomyślałam przeczesując palcami włosy, jak co dzień doliczyłam się kilku niewielkich kołtunów.
Świat zdawał się zatrzymać kiedy moja komórka wydała z siebie ciche piknięcie symbolizujące nadejście nowej wiadomości. Pędem rzuciłam się po urządzenie leżące na komodzie, miałam przeogromną nadzieję, że to Lou, że może wyjaśnimy sobie wszystko i do siebie wrócimy, że znów będę szczęśliwa.
Wszystko pękło jak bańka mydlana gdy ujrzałam od kogo tak naprawdę dostałam smsa. Nate. Czego ten dupek znów ode mnie chce? Na samą myśl o nim miałam odruch wymiotny, chwila,w której mnie zdradzał nadal nie została mu wybaczona. I raczej nigdy nie zostanie.
Nawet nie sprawdziłam o co mu chodzi, odłożyłam sprzęt z powrotem na komódkę i zbiegłam na dół.
- A więc jednak zeszłaś! - usłyszałam w jej głosie nutę entuzjazmu - To dobry znak! Pogoda jest dzisiaj do dupy - instynktownie zerknęłyśmy w stronę okna. - Co powiesz na imprezę wieczorem?
- Kochana wybacz, ale wydaję mi się, że jest za wcześnie - posłałam jej wymuszony uśmiech. Abbie chyba wyczuła co się kroi i nie drążyła tematu, choć czułam jak bardzo chce mnie tam zaciągnąć. Mimo wszystko moje kruche serce wciąż pęka, a ja jestem zbyt słaba emocjonalnie na balowanie po klubach. Co to to nie.
Gorące kakao, które zrobiła dla mnie przyjaciółka perfekcyjnie zastępowało grzejnik, ciepło rozchodziło się po całym ciele począwszy od rąk. Tępo wpatrywałam się w ekran telewizora, pogoda, wiadomości i stacje muzyczne mnie nie interesowały, a o tej godzinie trudno było o coś innego.
Zastanawiałam się czym powinnam się zająć - coś ciekawego i odprężającego. Najlepiej sen. Gwarantuje Cassie, przemieniasz się w niedźwiedzia, one też wyłącznie śpią.
Blondynka dała za wygraną i opuściła pomieszczenie.
Moje myśli nieustannie powracały do wydarzeń sprzed dnia.
"Znaleźlibyśmy sposób! Ja.. nie ufam ci już Louis."
Czy moje słowa były prawdziwe? Czy już mu nie ufam? To niemal pewne, że się na nim zawiodłam - kto by tego nie zrobił, ale czy nie oskarżyłam go zbyt pochopnie? Czy naprawdę znaleźlibyśmy inny sposób na zadufanego w sobie psychola jakim jest Simon? Wątpie.
Przypomniałam sobie wyraz jego twarzy kiedy te okrutne słowa wypłynęły z moich ust. Niedowierzanie? Smutek? Złość? Tak, ewidentnie był zły, na siebie, na mnie, na wszystkich wokół.
Wygramoliłam się spod pościeli wzburzona jak nigdy. Warknęłam nieraz i mrużąc lekko powieki wyjrzałam przez okno.
Niemal czułam ziąb panujący na dworze, szyba zdążyła zaparować, lada moment pojawiły się na niej pierwsze krople londyńskiego deszczu. Pięknie - pomyślałam przeczesując palcami włosy, jak co dzień doliczyłam się kilku niewielkich kołtunów.
Świat zdawał się zatrzymać kiedy moja komórka wydała z siebie ciche piknięcie symbolizujące nadejście nowej wiadomości. Pędem rzuciłam się po urządzenie leżące na komodzie, miałam przeogromną nadzieję, że to Lou, że może wyjaśnimy sobie wszystko i do siebie wrócimy, że znów będę szczęśliwa.
Wszystko pękło jak bańka mydlana gdy ujrzałam od kogo tak naprawdę dostałam smsa. Nate. Czego ten dupek znów ode mnie chce? Na samą myśl o nim miałam odruch wymiotny, chwila,w której mnie zdradzał nadal nie została mu wybaczona. I raczej nigdy nie zostanie.
Nawet nie sprawdziłam o co mu chodzi, odłożyłam sprzęt z powrotem na komódkę i zbiegłam na dół.
- A więc jednak zeszłaś! - usłyszałam w jej głosie nutę entuzjazmu - To dobry znak! Pogoda jest dzisiaj do dupy - instynktownie zerknęłyśmy w stronę okna. - Co powiesz na imprezę wieczorem?
- Kochana wybacz, ale wydaję mi się, że jest za wcześnie - posłałam jej wymuszony uśmiech. Abbie chyba wyczuła co się kroi i nie drążyła tematu, choć czułam jak bardzo chce mnie tam zaciągnąć. Mimo wszystko moje kruche serce wciąż pęka, a ja jestem zbyt słaba emocjonalnie na balowanie po klubach. Co to to nie.
Gorące kakao, które zrobiła dla mnie przyjaciółka perfekcyjnie zastępowało grzejnik, ciepło rozchodziło się po całym ciele począwszy od rąk. Tępo wpatrywałam się w ekran telewizora, pogoda, wiadomości i stacje muzyczne mnie nie interesowały, a o tej godzinie trudno było o coś innego.
Zastanawiałam się czym powinnam się zająć - coś ciekawego i odprężającego. Najlepiej sen. Gwarantuje Cassie, przemieniasz się w niedźwiedzia, one też wyłącznie śpią.
~Louis~
Chodziłem z kąta w kąt rozmyślając i przygryzając dolną wargę. Zayn siedzący na kanapie naprzeciw mnie wyraźnie lustrował każdy mój krok jakby oczekiwał jakiegokolwiek wytłumaczenia.
Nie myślałem ani o mnie ani o Cassie, teraz były ważniejsze sprawy - sam się dziwię, że to mówię zważywszy na okoliczności. Simon - ten pieprzony dupek nadal tu jest i ma się dobrze, zbyt dobrze. Nie wywiązał się z umowy, został w Londynie rozwścieczając mnie do granic możliwości.
- Tommo uspokój się bo dostaniesz wylewu. Nie prościej do niego pojechać i załatwić sprawy jak należy..jeśli wiesz o co mi chodzi - teatralnie ścisnął pięści i strzelił kilkoma palcami.
Właściwie to ma rację, tak musimy zrobić.
- Wstawaj, ty prowadzisz.
Nie znałem jego adresu, ale miejsce gdzie na pewno był są stare magazyny. W tej okolicy najczęściej zakładają nielegalne warsztaty samochodowe, w których perfidnie gustował Allen.
Kamyki szurały pod naszymi butami kiedy stawialiśmy kolejne kroki, zarówno ja i Davis wiedzieliśmy po co przyszliśmy.Już z oddali dochodziły różnorodne głosy, jeden z nich musiał należeć do Simona.
Oto jest - stał przede mną w ciemnoszarej koszuli i spranych, białych jeansach, wyglądał tak stoicko, w ogóle się nas nie spodziewał.
- Wypierdalać stąd! Wszyscy co do wyjątku! - Zayn wrzasnął, a po chwili zostaliśmy sami. Mierzyliśmy się z Simonem spojrzeniami, jego niepewne kontra moje - wściekłe.
- Tomlinson, jakoś się dogadamy. Posłuchaj..
- Nie to ty posłuchaj sukinsynie - przycisnąłem palec wskazujący do jego klatki piersiowej, która unosiła się nierównomiernie. Bał się, to dobry znak. - Nie wywiązałeś się ze swojej części umowy, a o ile się nie mylę miałeś to zrobić.
- Aż tak martwisz się o swoją ślicznotkę - nie pozwoliłem po dokończyć, moja pięść z impetem uderzyła jego twarz. Nie było mi dość i kiedy niczego się nie spodziewał wymierzyłem kopniaka prosto w brzuch, a chłopak zatoczył się kilka kroków do tyłu ledwo łapiąc równowagę. Uderzałem go raz za razem, kiedy nie umiał utrzymać się już na nogach usiadłem na nim okrakiem i kontynuowałem działania. Krew pryskała dookoła, cały byłem nią umazany. Czułem lekki ból w kościach prawej dłoni, ale nie mogłem przestać, byłem jak w transie. Przed oczami ujrzałem Cassie, przestraszoną i krwawiącą. To właśnie mógł jej zrobić - pomyślałem i raniłem go jeszcze mocniej.
Simon leżał nieruchomo, najprawdopodobniej stracił przytomność.
- Stary daj spokój zabijesz go, a tego byśmy nie chcieli. Znów trafisz za kraty.
Furia powoli wygasała, wracało trzeźwe myślenie. Przy pomocnej dłoni przyjaciela wstałem z pobitego.
- Masz się wynieść do jutra albo będzie powtórka.
Czułem wciąż pogłębiającą się satysfakcję, pokazałem mu do czego jestem zdolny, omal nie straciłem nad sobą kontroli, mogłem go zabić to fakt, ale zrobiłbym to dla niej. Prawda jest taka, że jeśli w grę wchodzi Cassie mogę nawet zginąć.
_______________________________________________________________
Hej <3
Kąpałam się i wpadałam na jeden z moich niemożliwych pomysłów.
Pomyślałam, że z okazji 80 tysięcy wejść <których jeszcze nie ma, looolz>
zrobię dla was live stream. To znaczy wiecie:
"Och tak bardzo mi się nudzi więc wejdę pooglądać jak autorka jakiegoś tam bloga o Louisie robi z siebie idiotkę na żywo przed kamerą"
Pomyślałam, że może ktoś z was (ewentualnie wszyscy XDD) chciałby ze mną porozmawiać, zobaczyć jaka jestem itp. Hahaha x3 *nie oceniajcie!
Szczerze wątpie, że uda się zdobyć aż tyle wyświetleń, ale warto spróbować.
** Więcej informacji pojawi się jeśli dojdzie do tej chwalebnej liczby :D
Tym czasem w komentarzach piszcie czy wam się podoba rozdział oraz co sądzicie o pomyśle.
Kocham, xx
czytasz = komentujesz
Pierwsza? Rozdział booooooooski *-* Tylko ostatnio są jakieś krótkie :P No, ale trudno.
OdpowiedzUsuńNiezły pomysł z tym live stream :) Miejmy nadzieję, że dojdzie w końcu te 80 tysięcy wejść :3 Czekam na next xx
@luv_my_jade
heeej :)
OdpowiedzUsuńmam odpowiedzieć Ci w komentarzu na dwie rzeczy:
1. czy podoba mi sie rozdział?
aaa tak tak jest zajebisty! kurcze ani się nie całowali ani żadnych czułości między Cass i Lou nie było to jednak jestem zadowolona ^.^ dlaczego? Cass kocha Louis'a to wiadomo już od paru rozdziałów, to ze Lou kocha Cass też wiadomo od paru rozdziałów jednak mam takie wrażenie że zbliżamy się do punktu kulminacyjnego, czyli Tomlinson wyznaje miłóść Cassie!!! Allelujaa!! niech to nadejdzie bo wtedy znowu bd razem, szcęśliwi itp... ahhhh <33
2. co sądzę o pomyśle z livestream'em?
myśle że to BARDZO dobry pomysł!! i jak tylko ogłosisz datę i czas,a ja akurat wtedy bd miała czas to napewno wpadnę ;)
buziaki :**
@WTuszynska
boskie.już nie mogłam się doczekac rozdziału.mam nadzieje że będa razem
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zdanie Louisa było takie... *-*
OdpowiedzUsuńJeeeeezu no, niech oni do siebie wrócą, błagam ;__; Przecież oni są razem tacy idealni ;__; ja z powrotem chcę Lassie :c i może jakiś *kaszle*seks*kaszle* na zgodę? ^^ nie no, jak go nie będzie to i tak będę cię uwielbiać jak ich tylko pogodzisz, oni muszą być znowu Lassie ;__;
Ily <3
http://i-love-you-vampire.blogspot.com/
Jest świetny! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńJa chcę by do siebie wrócili!
OdpowiedzUsuńNiech się gdzieś przypadkiem spotkają czy coś i znowu bedą , przecież oni do siebie tak pasują :D
Podoba mi się ostania akcja z Lou ~!
Groźny Lou !!! haha :D
Czekam na następny rozdział !
Buziaki xx
WOW! Jest ciekawie, jest to z niewielu najlepszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńCo ja pisze?!? Ten rozdział wymiata!
Ale zajebisty z chęcią oglądała bym twojego streama. ; )
OdpowiedzUsuńPisz szybko następnego. Cudownie piszesz. ; )
Boże tak mi szkoda Cassie. I brawa dla Lou! :D Mam nadzieję, że wrócą do siebie. Rozdział jest fajny. :)
OdpowiedzUsuń@hopebitchhope
Fantastyczny rozdział! Loui i Cass muszą do siebie wrócić! Przecież się kochają xD Dodaj jak najszybciej następny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńKola
Jezus Maria! Wchodzę (z resztą jak co dzień) na twojego bloga ,sprawdzam czy jest nowy rozdział ,patrzę i wydarłam się tak ,że mnie teraz gardło boli ,a mama pomyślała ,że mi się coś stało ,no cóż XD Stwierdzam ,że jest krótki ,ale zarąbisty! Kocham <3
OdpowiedzUsuńEw.
Króciutki, i raczej zawiera opisy ich uczyć, i przybycie Lou do Sumona, ale i tak uważam, że jest świetnie! Pozdrawiam :)x
OdpowiedzUsuńszkoda że taki krótki, ale ciesze sie że Louis przyłożył temu dupkowi, niech spierdala !
OdpowiedzUsuńK.CL
Genialna ta ostatnia scena :D Louis taki groźny ;)
OdpowiedzUsuńświetne, świetne... (tak powtarzam się, wiem) Louis taki wściekły, taki nieobliczalny.... bo prostu świetnie opisane... czekam na next.. obojętnie na którym :D o i widzę że nie było tak źle bo szlabanu nie ma :P :D weny :*
OdpowiedzUsuńbuziaki od Marchewy :*
Fajna ta scenka, tylko szkoda, że tak krótko. Ach i pozjadałaś przecinki, jak znajdziesz chwilę czasu to przeczytaj to jeszcze raz uważnie i uzupełnij :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xxx
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com
Wreszcie coś dodałaś xD Trochę zaniedbujesz tego bloga ;< Ale jednak jest! Te akcje robią już się trochę monotonne. Oczywiście drugi blog czytam z ciekawością. Zresztą oba czytam z ciekawością. Czekam na kolejny ;p
OdpowiedzUsuńZarąbisty!
OdpowiedzUsuńniech Louis jedzie do Cassie i spróbuje ją przekonać, żeby wrócili do siebie i niech powie, że ją kocha ona to jemu powiedziała a on nie
OdpowiedzUsuńa tak poza tym rozdział genialny tylko szkoda, że taki krótki :(
Boskie ;*
OdpowiedzUsuńSwietny :) xx
OdpowiedzUsuńzajebisty xoxoxo
OdpowiedzUsuńLouis+Cassie=Lassie :D
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem
Kocham ;***
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział ! xx
OdpowiedzUsuńFajny pomysł
OdpowiedzUsuńJeśtem niedobra ._.
OdpowiedzUsuńPrzeeeeeeeeeepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale byłam u przyjaciółki na noc ;D
Więc rozdział wspaniały, przepraszam kotek, ale idę spać, bo chora ._.
Weny, buziaki, pa pa <333 ;***
WOOOOOOW !!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!!!!! Nadal przechodzą mi ciakri po plecah na samą myśl, jak mógłby wyglądać Siamon pobity przez Louisa ;) Już się nie mogę doczekać nastęnego !!!!
POZDRAWIAM I WENY CI ŻYCZĘ !!!!!!!!!! <333 ;***
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKobieto!! Twoje opowiadanie siedzi mi ciągle w głowie! Choć bym chciała się go pozbyć a nie chcę, to i jak nie mogę. Od dziś a raczej od wczoraj jestem Twoją fanką! To opowiadanie jest niesamowite, wczuwam się całą sobą. Po prostu nie mogę opanować emocji, czuję dokładnie to co opisujesz. Każde słowo. Wiem, wariatka ze mnie, ale kiedy w ruch wchodzi coś godnego przeczytania tak to na mnie działa. Co do rozdziału to cudny, Mam nadzieję, że Cass wybaczy Louisowi bo ja nie wyobrażam sobie tego żeby oni nie byli razem. Są stworzeni dla siebie. To całe potrącenie to musiało być przeznaczenie! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i z niecierpliwością na niego czekam. A pomysł z live stream jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńMatko, to jest świetne! < 333 Pisz dalej..
OdpowiedzUsuńCzekam na nn xx
+ U mnie nowy rozdział, zapraszam :))
OMG ten rozdzial jest wspanialy. Czekam na NEXTA
OdpowiedzUsuńFajnie wyszedł ci ten rozdział :D Ciekawe czy Simon posłucha się Louisa.Oczywiście mojego zdania nie zmieniam: Lou i Cass muszą do siebie wrócić,przecież się kochają c'nie? No to tyle...czekam na next <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, chociaż smutno mi że to wszystko tak się ułożyło, ale jestem pewna, że masz jakiś plan i oni się pogodzą i wszystko będzie ok.
OdpowiedzUsuńLou musi zawalczyć o Cass, a potrafi to zrobić, przecież ja kocha.
Myślę, że live stream to dobry pomysł.
Loove, Naty <3
Boże dziewczyno jesteś genialna <3 Zaskakujesz mnie ^^
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Awards !!!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na onedirectionworld-1d.blogspot.com
Super;)
OdpowiedzUsuń