- Wstawaj! - materac ugiął się pod czyimś ciężarem. Do moich nozdrzy dotarł przyjemny zapach męskich perfum zmieszanych z mydłem. Louis. Chłopak pochylał się nade mną na łokciach, ubrany był w szary, obcisły t-shirt dzięki, któremu mogłam dostrzec najmniejszy mięsień jego torsu, kasztanowe włosy przykryte były bordową, wełnianą czapką - wyglądał tak ...idealnie.
- Co tu robisz? Która w ogóle jest godzina - zajęczałam przecierając dłonią powieki.
- Abbie mnie wpuściła, jest jakoś po dziewiątej. Wstawaj, musimy jechać - ziewnęłam i zastanowiłam sie dłużej nad jego wypowiedzią. Po pierwsze czy Abbie i Louis wzajemnie nie wykluczają się? Byłaby ostatnią osobą, która wpuściłaby go do domu. Na samą myśl wspomniałam jej słowa: "Nie zadzieraj z tym kryminalistą! Trzymaj się od niego z dala, radzę ci jak przyjaciółka przyjaciółce" Albo jest skacowana, ale zaspana - ewentualnie i to i to. Wydęłam usta w geście niezadowolenia, dlaczego do jasnej cholery mam wstawać tak wcześnie? Który normalny student wstaje w soboty o dziewiątej? Ok, zacznijmy od początku Cassie, ty.nie.jesteś.normalna. No tak, moja podświadomość ma rację, nie jestem normalna.
- Nigdzie nie jadę, idź sobie - niczym kilkuletnia dziewczynka zakryłam się fioletową kołdrą jakby to miało mnie odciąć od rzeczywistości. Chwilę później uniosłam się na nieokreśloną wysokość. Szlag! Ja kurwa latam! Pisnęłam i otworzyłam oczy - Louis trzymał mnie w swoich objęciach. W tym momencie dziękowałam Bogu, że odmówiłam sobie kilku porcji lodów, w przeciwnym razie Lou mógłby nie znieść mojego ciężaru.
Czując grunt pod nogami odetchnęłam z ulgą. Wzrok chłopaka zatrzymał się na dolnej partii mojego ciała - czemu? Sekundy mijały, a ja dostałam olśnienia. Czym prędzej chwyciłam krawędź za dużej koszulki i pociągnęłam ją niżej zasłaniają nagie uda. Akurat dzisiaj nie założyłam spodenek! Bóg naprawdę mnie nienawidzi.
- Wiesz, jak dla mnie to mogłabyś zostać tak na cały dzień, ale naprawdę musimy się zbierać. - oznajmił rozbawiony i przygryzł dolna wargę.
- A dowiem się chociaż gdzie tym razem chcesz mnie wywieźć?
- W swoim czasie - jego dłonie znalazły się na moich pośladkach, nasze ciała zbliżyły się do siebie by po chwili złączyć wargi w pocałunku. Subtelnie przerwałam i weszłam do łazienki.
Ubrana i umalowana zeszłam na dół gdzie czekał Tomlinson. Zeskakując ze schodów czułam jak mój warkocz podskakuje i przyjemnie drapie mnie po karku. W domu panowała grobowa cisza, to takie nienaturalne. Zarówno chłopak jak i Abbie siedzieli przy wyspie kuchennej. Blondynka mierzyła go wzrokiem, który mówił"To mój dom, moja przyjaciółka, moja kawa. Pamiętaj o tym" Posłałam jej wymowne spojrzenie i narzuciłam na plecy czarny płaszczyk. Dzień nie należał do najpiękniejszych, jednak dostrzegłam słabe promienie słoneczne - to dobry znak!
- Gotowa? - szatyn szepnął mi do ucha i otworzył drzwi. Machnęłam ręką na pożegnanie do Abb i stanęłam na podjeździe.
Tommo przyjechał dzisiaj Mustangiem. Tym samym Mustangiem, którym potrącił mnie tamtego dnia. Albo zapomniał i nie skojarzył faktów albo miała to być aluzja do bycia posłuszną. W życiu nie ma przypadków. Dość zmieszana weszłam do środka, przełykając głośno ślinę. Zapięłam czarny pas i obróciłam się w prawo*. Miejsce kierowcy było już zajęte, nie trudno odgadnąć prze kogo.
Silnik wydał głośne warknięcie, aby już po chwili odpalić się. Zaraz po tym jak wyjechaliśmy z mojego osiedla, szybkość przybrała znacznie większa wartość. Na samą myśl o konsekwencjach wpiłam się mocniej w fotel i zagryzłam wnętrze policzka. Cisza powoli zaczynała mi doskwierać, ale nie wiedząc co powinnam powiedzieć milczałam. Nadal nie wiem gdzie jadę, a co jeśli on mnie porywa? Może chce mnie zgwałcić i zakopać gdzieś w lesie? Uspokój się, to twój chłopak. Oczywiście, że tak, Cassie, nie daj się zwariować swojej chorej - naprawdę chorej -wyobraźni!
- Dowiem się w końcu gdzie jedziemy? - zapytał cicho i potarłam dłonie o siebie.
- Jeszcze się nie domyśliłaś? Wyjrzyj za okno, nic ci nie świta? - uczyniłam co polecił i skupiłam się na krajobrazie zza szyb. Doszukiwałam się jakiegoś podobieństwa w mojej pamięci jednak nic to nie dawało. Kiwnęłam przecząco głową, w odpowiedzi usłyszałam westchnięcie.
- Jeśli jesteś śpiąca to nie krępuj się, z tyłu jest koc. - odmówiłam.
Podróż trwała już dobre dwie godziny**. Z radia wydobywała się jakaś piosenka - to chyba Lady Gaga. Nienawidziłam jeździć jako pasażer, brak jakiegokolwiek zajęcia. Ponownie wyjrzałam za okno, poczułam ogromne ukłucie w sercu. Zachłysnęłam się powietrzem i mocniej ścisnęłam pięści.
- Zatrzymaj się! - krzyknęłam, a po chwili auto zahamowała z piskiem opon. Zdezorientowany Louis spojrzał na mnie z nutą troski na twarzy. Pośpiesznie odpięłam pas, co nie było zbyt łatwe, przez nerwy i trzęsące się dłonie. Prawie przewracając się o własne nogi podbiegłam do małej, białej budki stojącej obok mnie. Stawiając kolejne kroki słyszałam kamyki pod butami, była to głownie żwirowa, polna droga, prowadziła ona tylko do jednego miejsca. Wcześniej wspomniana budka nic się nie zmieniła od czasu kiedy chowałam się tu z koleżankami z liceum. Stała w tym samym miejscu co zawsze, miała ten sam brudny odcień. Poczułam łzy zbierające się w kącikach moich oczu. Dopiero teraz to wszystko dostrzegłam. Te same drzewa, te same domy i ścieżki. Ten sam znak drogowy i biały domek, do którego przychodziłam nie wytrzymując sytuacji w domu. Uniosłam dłoń i chwyciłam klamkę, ustąpiła ukazując wnętrze. Nic się nie zmieniło. Czułam słoną ciecz spływającą po obu policzkach. Załkałam cicho, ciepło dłoń spoczęła na moim ramieniu.
- Wszystko dobrze? - spytał Louis wycierając kciukiem łzy.
- Czemu mnie tu zabrałeś? - zerknęłam na domy rozłożone równolegle do drogi. Trzeci od lewej, ten żółty, pamiętasz Cassie? To twój dom. Moje serca zawsze o nim pamięta.
- Chodź - pociągnął mnie do samochodu.
Co raz bardziej zbliżaliśmy się do tego miejsca. Miałam spotkać się z tymi ludźmi. Przywołać te wspomnienia, które nie dawały mi żyć. Poprawiłam lekko makijaż, aby zakryć oznaki poprzedniej histerii. W głowie kłębiły się pytania, na które nie chciałam znać odpowiedzi "Czy się nas spodziewają", "Skąd Louis ma ten adres"...
Wysiadają z auta zmówiłam zdrowaśkę, a następnie stanęliśmy pod drzwiami. Wytarłam w jeansy spocone dłonie, nie zrobię tego, nie zapukam. Na szczęście Tomlinson przejął inicjatywę i sam zadzwonił do drzwi. A może nam się poszczęści i nikogo nie będzie? - pomyślałam, jednak chwile później usłyszeliśmy kroki zbliżając się z każdą sekundą. Drewniany prostokąt otworzył się, a przed nami stanęła ona - moja mama. Swoje czarne włosy spięła w koka, zieloną sukienkę przykrywał fartuch. Na jej twarzy można było dostrzec kilka zmarszczek, które za wszelką cenę próbowała ukryć, przyciągnęła swoją dłoń do ust i westchnęła dość głośno.
- Cassie...córeczko - objęła mnie na tyle mocno na ile starczyło jej sił. Wahając się odwzajemniłam go i poczułam ogromną ulgę, przyjemne ciepło jakiego mi brakowało.
- Cześć mamo - odpowiedziałam i widząc wzrok świdrując mojego towarzysza dodałam - To jest Louis, mój ..chłopak.
Wystrój domy pozostał taki sam, nie licząc kilku drobnych elementów. Siedząc w salonie popijaliśmy herbatę zaparzoną przez moją rodzicielkę. Zdaje się, że wszyscy pozostawaliśmy skrępowani. Duży zegar wiszący nad kominkiem wskazał godzinę trzynastą co oznaczało, że ojciec powinien lada moment pojawić się w domu. W soboty nie chodził do pracy lecz pomagał w warsztacie przyjaciela. O wilku mowa - w progu pomieszczenia stanął mężczyzna o siwych włosach, ubrany w czarną bluzkę typu Polo i jeansowe spodnie przyglądał się nam wszystkim. Poczułam szybszy puls i tremę jak przed pierwszym występem na scenie w podstawówce.
- Cass - szepnął i objął moje drobne ciało. Moja dolna warga niebezpiecznie zadrgała więc przygryzłam ją dla bezpieczeństwa.
- Przyjechałam .... - zawahałam się, sama nie wiem czemu Louis mnie tu przywiózł - żeby was zobaczyć.
- Nawet nie wiesz jak z tatą się cieszymy ! - mama wstała i uśmiechnęła się promiennie - bardzo za tobą tęskniliśmy, a jak studia? Dobrze się uczysz?
No tak, zasypana masą pytań odpowiadałam starając się zachować jak największą dyskrecje.
- Jak się poznaliście? - wypalił nagle ojciec, co teraz? Mam im powiedzieć, że Louis mnie potrącił i się w nim zakochała? Boże, wezmą mnie za wariatkę, a jego pozwą do sądu!
- Ymm .. - chłopak ścisnął moją dłoń pod stołem, jego ta cała sytuacja i moje zmieszanie rozbawiło! - zupełnie przypadkiem, bo my .. Abbie nas poznała! Tak właśnie, tak. - grzesznica, mała grzesznica! Tyle kłamstw.
- Ładnie razem wyglądacie, prawda Henry? - wzrok wszystkich utkwił na osobie mojego ojca, która jak chyba każdy tata nie lubi swojego "nowego zięcia" Kiwnął jedynie twierdząco głową - zaraz obiad kochani!
~*~
Siedziałam na jednym z dużych kamieni i puszczałam kaczki po jednym z tutejszych jezior. Louis stał obok mnie i obserwował krajobraz za horyzontem.
- Powiesz jej? - zapytał nagle wytrącając mnie w równowagi, którą jakimś cudem udało mi się zachować
- Nie. Boję się, że kiedy przebije jej bańkę szczęścia będzie mieć mi to za złe i już nigdy się nie podniesie. Skoro powiedził, że zrobił to tylko raz to mu uwierzę, chociaż ten jeden raz. - rzuciłam ostatnią serię i powstałam. - kiedyś lubiłam się tu kąpać.
- Naprawdę? Chodź, dawno nie pływałem.
- Zwariowałeś? Woda musi być lodowata!! - otworzyłam zaskoczona usta.
Usłyszałam jego śmiech, zdjął koszulkę oraz spodnie by po chwili zamoczyć się w wodzie. Zapalenie płuc murowane.
- Jak w saunie - stwierdził wyciągają w moja stronę dłoń. On chce mnie zabić, teraz to pewne.
- Raz sie żyję - wskoczyłam w ubraniach do jeziora i poczułam jak przez moje ciało przechodzą dreszcze porównywalne do wbijania noży. Nasze wargi złączyły się w pocałunku i od razu poczułam się lepiej. Jego dłonie objęły moje uda przez co owinęłam nogi wokół jego korpusu, w wodzie wszystko było łatwiejsze. Byłam świadoma w momencie gdy jego place sprawnie wsunęły się pod spodnie, a następnie bieliznę. Nie przeszkadzało mi, byłam zbyt podniecona. Koniuszki jego palców ocierały się o moją kobiecość. Droczył się ze mną.
- Louis - szepnęłam dając mu jawną zachętę, podziałało. Chłopak pocierał wskazującym o łechtaczkę doprowadzając mnie do nieziemskiej rozkoszy. Jak taki gest może dawać tyle przyjemności?! Jęczałam z każdym kolejnym potarciem, kładąc głowę w zagłębieniu jego szyi słyszałam krew kotłującą się w tętnicy. Westchnęłam kiedy wyciągnął ze mnie palce i cmoknął delikatnie moje czoło.
- Chyba nie chcesz zamarznąć - zaśmiał się
- Teraz o tym myślisz- odrzekłam oburzona i wyszłam na brzeg. Zimne ubrania powodowały masę dreszczy i drgawek. Jak najszybciej do domu! Splotliśmy nasze palce i pobiegliśmy do ciepłego mieszkania. To będzie najdziwniejsza noc mojego życia, pierwsza od lat w domu rodziców.
_____________________________________________________________
Heejo ;3
Jak wam minęły święta? Powiem wam, że najgorsze co może być to te korki pośród cmętarzy, ugh. Pierwsza sprawa! Dziękuje, naprawdę dziękuje za wszelkie nominację, ale nie biorę w nich udziału, już kiedyś o tym pisałam :))
100 obserwatorów! - czy to raj? Halo, boże czy to ty?! Tak strasznie się cieszę z wymarzonej setki! Dziękuje! Gdybym tylko wiedziała kto jest tą setną osobą to dedykowałabym jej rozdział XDD Jak wam się podoba siedemnasty? Mam nadzieję, że bardzo, jak już pisałam na TT - jesteśmy w połowie opowiadania i w tej drugiej część ( od następnego rozdziału) będzie się duuuuużo więcej działo. Powróci nie kto inny jak Simon ! :D
* - "w prawo", ponieważ w UK jest inny ruch i kierownica jest po prawej stronie
** Malvern jest około 2,5 godziny drogi od Londynu.
*** rozdział niesprawdzony
** Malvern jest około 2,5 godziny drogi od Londynu.
*** rozdział niesprawdzony
Kocham was, xxx <3
30 komentarzy = następny rozdział
świetny! kocham ,pisz szybko <3 twoja .@ania5d4
OdpowiedzUsuńAMAZING! <3
OdpowiedzUsuńFajne :) Ej, a gdzie jest Zayn? xD
OdpowiedzUsuńCzekam na next xx
@luv_my_jade
Kocham, kocham, kocham *-*
OdpowiedzUsuńwow... to jest świetne :*** ZAKOCHAŁAM SIE XX
OdpowiedzUsuńmasz talent ♥
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę doczekać się następnego!! ♥ NESSY *___*
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńczekam na next x
CUDDOOOO <333 *____*
OdpowiedzUsuńwspaniały <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńRozdział zaisty *-*
OdpowiedzUsuńtylko dlaczego 18 rozdział jest nie do przeczytania i jest przekreslony? :c
Bo go jeszcze nie ma XD
Usuńxx <3
Zajebisty :D !!!
OdpowiedzUsuńOmg! Oddaj troche talentu xd cudowny!!:-*:-*<3
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńBoski boski boski :*
OdpowiedzUsuńjak ja lubię adrenalinę ^^
no po prostu brak słów... czekam na następny.
weny i pozdrowionka :*
P.S. zapraszam: http://onedirectionwhatmakesyoubeautiful.blogspot.com/
Co tu dużo mówić rewelka po prostu. xx
OdpowiedzUsuńSiema, rozdział świetny, wgl masz talentaa ;D Skąd ty bierzesz tyle pomysłów ?? Cały czas czytałam jedynie i Harrym , bo były takie db, atu nagle wpadam na Louisa , a pomyślałam , a co tam warto zobaczyć .. Więc tak zaczęłam czytać , że teraz czekam na kolejny ;** P.S. Życzę weny . :P
OdpowiedzUsuńŚwietny .. ;D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny .. Bosko piszesz .
OdpowiedzUsuńAle masz pomysły . Gratuluję .. i życzę kolejnych takich fantazji ..
OdpowiedzUsuńZajebiastyy .
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mnie to wciąga .
OdpowiedzUsuńSzok, szał wszystko razem .:DD
OdpowiedzUsuńMrrr , jaki on mraśny ..
OdpowiedzUsuńTwój blog uzależnia .. Więc mogę stwierdzić , że jestem uzależniona .
OdpowiedzUsuń:*
Louu <33 Kocham tak jak ten blog .
OdpowiedzUsuńFantazja najlepsze co mogło spotkać człowieka w życiu ...
OdpowiedzUsuńWczoraj i dziś przeczytałam Twoje opowiadanie i przyznam, że jest całkiem fajne. Znaczy, takich opowiadań jak te jest teraz masa nikt nie zaprzeczy, ale tak czy siak bardzo misię podoba! :)
OdpowiedzUsuńPo drugie ogromnie podobają mi się ruszajace się aktualności, czad xd A co do rozdziału jest przyjemny Louis czasami mnie tak zadziwia, że nie mogę przestać się śmiać. Ciesze się, że piszesz :)
Możesz mnie inf? @Reniferowa_
<3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń"Szlag! Ja kurwa latam!" , ""To mój dom, moja przyjaciółka, moja kawa. Pamiętaj o tym"" ~~ hahaha kurwa, to sa Twoje jak dotąd najlepsze teksty, xD
OdpowiedzUsuńsuper !
K.CL
Świetny rozdział < 33
OdpowiedzUsuńczekam na następny :))
zajrzyj do mnie jak byś miała chwilkę http://lovethebestwaytohappines.blogspot.com/ :)
hej hej :) chwilę mnie tu nie było za co bardzo bardzo przepraszam :* ale wracjając :) dzisaij nie bd jakiegoś długiego komentarza jednak co najważniejsze to napisze :)
OdpowiedzUsuńa więc tak:
- cieszę się że Lou i Cass tak świetnie się dogadują oni są tacy uroczy a ta scena pod prysznicem asdfghjkl haha <3
- jak Cass zorientowała się ze jadą do jej rodzinnego domu to trochę się przestraszyłam i szczerze mówiąc miałam ochote wejść do tego ff przez ekran i zabić Louisa aleeeee potem jak oni zostali tak miło przyjeci to jakoś tak mi ulżyło
mimo tego i tak nie ufam ojcu Cass i mam nadzieję ze nic nieprzyjemnego podczas teo pobytu ich nie spotka
śwetne rozdziały :* do następnego
@WTuszynska
P.S. Przepraszam za jakiekolwiek błędy w tym kom ale już go nie sprawdzałam :)
Witam. Z tej strony S1D. Uprzejmie chcemy poinformować, że na Twoim blogu nie ma odnośnika do Spisu opowiadań o One Direction (http://spis1d.blogspot.com/), w którym jest reklama Twojego fanfiction. Prosimy o umieszczenie punktu Drugiego naszego regulaminu. W innym wypadku Twój blog zostanie usunięty ze spisu. Czas na uzupełnienie, to dwa tygodnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ja chciałabym uprzejmir zaprosic do zakladki "wspoltworcy" gdzir znajduje sie link do waszego serwisu :))
Usuń/Ann.
KIEDY NASTĘPNY !!!!! cudowny,interesującu,fantastyczny,wspaniały i chcem następną część
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać dopiero dzisiaj i już jestem na bieżąco! Bardzo mnie ciekawi co będzie dalej :) Życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuńjeju :3 Louie taki sassy XD ale go kocham ^^
OdpowiedzUsuń